poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Dorosłym być...

Nasunęła mi się pewna refleksja na temat tego jak człowiek się zmienia dorastając. Dostrzegam to na podstawie własnych doświadczeń jak i obserwacji innych ludzi. Wszelkiego rodzaju dowcipy i żarty przez które niegdyś tarzaliśmy się ze śmiechu, dziś wydają nam się żałosne. Myśl o ludziach których odrzuciliśmy tylko dlatego że przejmowaliśmy się tym co powiedzą inni, wywołuje u nas obecnie smutek oraz serię wyrzutów sumienia. Nawet oglądanie Kevina w święta nie cieszy tak samo. W ciągłej pogoni za pieniądzem, samorealizacją jak i próbą doścignięcia innych w tym wyścigu szczurów, zapomnieliśmy o najważniejszym, o czerpaniu radości z życia. Zastanawiacie się dlaczego wybrałem tak błahe przykłady do zobrazowania sytuacji? Właśnie po to, żeby takim zgorzkniałym sukinsynom jak ty, wydawały się one błahe. A to właśnie cała radość i kwintesencja życia, to ta beztroska. Dlatego też zalecam w tej chwili odstawić laptopa/pracę/trudzące obowiązki, odciąć się od tego pozornie "prawidłowego" świata i:
-zabrać małżonkę na spacer
-pokopać z synem w piłkę
-lub jeśli tego nie macie, po prostu spotkać się z dawnym znajomym, którego nie widzieliście od czasów szkolnej ławki i po prostu porozmawiać.

Carpe Diem - chciałoby się rzec.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Logiczne myślenie? A po co to komu?

Dzisiejszy post zacznę od krótkiej informacji o mnie. Jak większość chłopaków w moim wieku(tak, mój rocznik jest jeszcze "normalny"), lubię od czasu do czasu pograć w piłkę nożną. Nie żebym umiał grać, jest to dla mnie po prostu pewien sposób na relaks i odstresowanie się po cięższym dniu. W jednej z okolicznych miejscowości znajduje się boisko, z założenia szkolne, jednak dotychczas dostępne dla wszystkich. Czemu piszę dotychczas? A temu, że gdzieś na początku wakacji na owym boisku zastały nas bramki wyjęte ze swoich miejsc i SZCZEPIONE łańcuchami do siatki oraz kartka z krótką informacją od pani dyrektor iż boisko jest nieczynne. Prawdopodobnym powodem jest uzupełnianie braków w murawie. Jednak cóż to da, skoro osoba odpowiedzialna za boisko, na cały dzień pozostawia wąż z wodą w jednym miejscu, tworząc przy tym olbrzymie bajoro? Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że sposób pielęgnacji poprzez taki sposób podlewania, biorąc pod uwagę obecne upały, powoduje że trawa najzwyczajniej w świecie się wypala. Profesjonaliści używają zraszaczy i tak owe znajdowały się przez kilka lat na tym boisku, jednak co się z nimi stało? To chyba wielka tajemnica. Skąd wiem że wąż z wodą nie zmienia swojego miejsca położenia? A stąd że przedwczoraj graliśmy na pobliskim boisku z sztuczną nawierzchnią i spędziliśmy tam pięć godzin, przez które nie dostrzegliśmy żywej duszy, która mogłaby kontynuować pielęgnacje traw. Sytuacja jest na tyle śmieszna, jeżeli przypomnimy sobie słowa osób rządzących naszym krajem, które tak bardzo wspierają sport i chcą aby młodzież więcej czasu spędzała na świeżym powietrzu.

"My chcemy być wolni, a świat wiesz co daje? zakaz odbijania piłki o ścianę" - nawiązując do tekstu pewnego zespołu reggae, znanego z polsatowskiego show.

sobota, 2 sierpnia 2014

Patriotyzm nowoczesny czy patriotyzm na pokaz?

Wczoraj miejsce miała wyjątkowa rocznica dla wszystkich Polaków. Siedemdziesiąt lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie. Odbiegając od gorących tematów, przerabianych na co dzień, takich jak to, ile przeciętny Polak o owym Powstaniu wie i czy ono samo w sobie miało rację bytu. Ja ze swojej strony chciałbym przyjrzeć się drugiej stronie medalu, czyli temu, czym w dzisiejszych czasach jest dla nas patriotyzm? Definicja słownikowa mówi iż patriota to "osoba przywiązana do swojej ojczyzny, kochająca ją i naród, jednocześnie łącząca te uczucia z szacunkiem dla innych narodów". Mi taki opis odpowiada i zgadzam się z nim w stu procentach, jednak co poniektórzy jak widzę, mają nieco inne spostrzeżenia. Niegdyś od patrioty wymagano walki, gotowości oddania życia za ojczyznę i poniekąd niechęci do innych narodów. Jednak były to czasy wojny, gdzie walka była chlebem powszednim, a przemieszczanie się do innych krajów mocno ograniczone. Obecnie, na całe szczęście doświadczamy pozornego pokoju(pozornego, gdyż nigdy nie możemy się spodziewać, czym uraczy nas, nasz "przyjaciel zza miedzy" Putin), więc rozsądne byłoby przyjęcie nowoczesnego modelu patriotyzmu. W tym problem że ten nowoczesny model, mocno kuje w oczy ludzi przywiązanych do tradycji i poniekąd zacofanych. O jakim modelu mówię? W ostatnich latach, "modne" stało się okazywanie swojego patriotyzmu jak i oddawanie czci różnym osobom, poprzez portale społecznościowe. Może i z jednej strony jest to nieco komiczne i robione pod publikę(choć nie mówię o wszystkich przypadkach, w tym z czystym sumieniem mogę powiedzieć że również nie o moim), ale ludzie, na litość boską, mamy XXI. Idźmy za duchem czasu, a nie zamykajmy się w swoich ściśle założonych przez umysł ramach! Równie dobrze mogę wywiesić flagę, złożyć kwiaty czy w swoim zaciszu, w zadumie złożyć hołd tym co ginęli za Polskę, a przy tym napisać kilka słów na jakimkolwiek portalu. Czy jedno przeszkadza w czynieniu drugiego? Nie sądzę, jednak przyzwyczaiłem się już do faktu, że Polak z natury musi ponarzekać. Sęk w tym, że ci najczęściej narzekający, jakiekolwiek obchody, widzieli jedynie w telewizji lub internecie.

"Pa­mięć o przeszłości oz­nacza zaan­gażowa­nie w przyszłość." - idąc za słowami Jana Pawła II.

piątek, 1 sierpnia 2014

Jaja jak polsatowskie słoneczka

Krew mnie zalewa kiedy patrzę na obecne działania polskich mediów. Abstrahując od tego że nie dane było mi obejrzeć w dniu wczorajszym, zmagań naszych drużyn w eliminacjach Ligi Europy(choć za brak możliwości oglądania bezbramkowego remisu Ruchu oraz porażki Lecha, mógłbym polskim nadawcom nawet podziękować), to decyzja o zakodowaniu mistrzostw świata w piłce siatkowej przez Polsat, woła o pomstę do nieba! Przybliżając sytuację od początku - Polska w tym roku, będzie gospodarzem najważniejszej imprezy siatkarskiej, mistrzostw świata panów. Dyscyplina ta wyrosła spokojnie na drugą najpopularniejszą w naszym kraju(zaraz po piłce kopanej), co niesie za sobą sukcesy na tym polu(czego o nożnej powiedzieć nie możemy). Gdy doszło do "rozdawania" praw do transmisji spotkań, Polsat który jest bezapelacyjnym liderem w promocji tej dyscypliny, złożył ofertę pieniężną, która innym stacjom telewizyjnym wybiła transmitowanie mistrzostw z głowy. Gdy wszyscy liczyli na świetne siatkarskie widowisko, choćby przed telewizorami, w dniu wczorajszym napłynęła do nas informacja, że stacja ze słoneczkiem w logo, zdecydowała się na... ZAKODOWANIEM wszystkich spotkań, z wyjątkiem meczu otwarcia. Wszystko oczywiście rozbiega się o pieniądze(i to pewnie nie małe), jednak gdzie w tym wszystkim jest zwykły szary kibic? Zwykły szary kibic jest proszę państwa w czarnej dupie. I nie mówię tu wcale o sobie i broń Boże nie wylewam żalu z powodu braku Cyfrowego Polsatu, gdyż moje zamiłowanie do siatkówki zdecydowanie zmalało w czasie rozpoczęcia nauki w szkole średniej. Mówię tu o fanach, którym nie dane było zdobycie wejściówki, jednak mimo to chcieliby obejrzeć swoich ulubieńców na swojej ziemi. Skoro TVP było zdolne do pokazaniu WSZYSTKICH spotkań piłkarskiego mundialu(w którym notabene Polacy nie brali udziału), to dlaczego tego ruchu nie mogli powtórzyć włodarze Polsatu, w przypadku siatkarskiego święta?

"Zwariował świat który mnie wychował" - można by dodać na koniec.

czwartek, 31 lipca 2014

Awans na wyciągnięcie ręki

W dniu wczorajszym swoje zmagania w eliminacjach Ligi Mistrzów kontynuował mistrz Polski - Legia Warszawa. Dla mnie jako zwolennika polskiej piłki(zlinczujcie mnie), jak i samego warszawskiego klubu, był to mecz szczególny. Wszak że czekamy już tyle na polski klub w fazie grupowej Ligi Mistrzów, że nawet ja nie mam prawa pamiętać tak owego zdarzenia. Emocje i nadzieje ostygły zdecydowanie, gdy dowiedzieliśmy się że oponentem jest szkocki Celtic Glasgow. No bo jak możemy czuć jakąkolwiek pewność przed spotkaniem z drużyną która jeszcze niedawno, odprawiła z kwitkiem wielką Barcelonę, skoro jeszcze dwa tygodnie temu, nie mogliśmy poradzić sobie z pół amatorskim mistrzem Irlandii? Zwątpił naród, zwątpiłem i ja. Spotkanie rozpoczęło się w najgorszy dla Legionistów sposób, czyli bramką Szkotów. To przyczyniło się do ogólnego załamania Polaków, plucia jadem oraz przygotowania się na solidny blamaż. Przygotowany byłem i ja. Jednak przyznać, który z was Janusze, po bramce dla Szkotów, nie wyszedł na przykład do toalety? Kto tak zrobił, niechaj żałuje, gdyż wówczas dał o sobie znać talent człowieka który jest prawdziwym diamentem dla Legionistów. Tak, tak mam na myśli Miro Radovicia. Człowiek który faktycznie jest jak wino. Smuci mnie natomiast fakt, że po dobrych występach w ostatnim czasie, jak bumerang wraca temat jego gry w kadrze Polski. Ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi po co? Niechaj gra i triumfuje z Legią, jednak biało-czerwone barwy mógłby ominąć szerokim łukiem. Ten mecz miał wiele twarzy. Pod jedną z laurek pod nazwą "przegrani" można by wpisać Żyrę, Kucharczyka i Vrdoljaka. Ludzie po spotkaniu zaczęli wieszać na nich psy(choć Żyro częściowo winy odkupił), przyznam że wieszałem i ja. Gdyby nie oni, mogło skończyć się nawet na 7:1(pozdro Wrocław), jednak natchnęła mnie pewna refleksja. Przecież gdyby nie oni, nie byłoby tak świetnego rezultatu jak 4:1! To wspaniały monolit drużyny sprawił że Szkoci padli przed nami na kolana. I nie ważne że grali w dziesiątkę, nie ważne że grali piach, nie ważne że pojęcie "gra obronna" u nich nie istnieje. Wynik idzie w świat, a podejście z chłodną głową do rewanżu powinno być dopełnieniem formalności. Tylko ten "Janusz" jakiś niezadowolony i czuje niedosyt... 

Ech... Polska, mój piękny kraj. Chciałoby się rzec.